Gdy Gaweł spędzał czas w szkole, miałam możliwość załatwienia wielu rzeczy. W trakcie zdalnej nauki niestety problemem było dopilnowanie obu chłopaków na raz. Gdy siedziałam przy jednym, drugi wykorzystywał sytuację, by urozmaicać sobie aktywności. Niezależnie od tego, który akurat był pierwszym, a który drugim. Miałam zatem szansę na powtórzenie materiału i obserwowanie różnych stylów nauczania. Doba skurczyła się o kilka godzin.
Wirus zmienił nasze plany dotyczące przyszłości - nie jestem w stanie przedstawić wymaganych przez lekarza medycyny pracy dokumentów, głównie przez trudność z dotarciem do lekarzy specjalistów. Dlatego wybór nie był przesądzony do ostatniego momentu. Teraz dokumenty już spokojnie spoczywają w szkolnym regale, oczekując jeszcze na wyniki testów ósmoklasisty. Poznamy je za miesiąc. Trzeba się uzbroić w cierpliwość.
Nie wiem jak będzie wyglądała rzeczywistość Gawła w nowej szkole. Jak przyjmą go nowi koledzy, nauczyciele. Jak poradzi sobie ze zmianą. Póki co dziecko dba, żebym nie stresowała się na wyrost i "załatwia" nowe atrakcje. Tym razem złamany obojczyk - bolesne pożegnanie szkoły nie tylko w wymiarze psychicznym, ale też namacalnie, fizycznie.