nieporadnik

nieporadnik

niedziela, 18 października 2015

Spotkania

W autystycznym swiecie rodzice najczęściej spotykają się pod drzwiami gabinetów lekarskich, terapeutycznych lub w świecie wirtualnym. Od lat na blogach, forach internetowych, w komentarzach i w prywatnej korespondencji spotykam rozmaite osoby. Są takie, do których mi bardzo blisko. I tak się złożyło, że w przeciągu ostatniego tygodnia wzięłam udział w dwóch spotkaniach w świecie realnym, które były dla mnie pożywką intelektualną i źródłem dużej przyjemności obcowania z ludźmi.

Pierwsze było zakończeniem pewnego etapu prac nad próbą zmiany prawa dotyczącego osób z ADHD. Od stycznia spotykaliśmy się w Szczecinie z  grupą przedsatwicieli różnych stowarzyszeń pracujących z dziećmi z całej Polski w projekcie "ADHD – Wyzwanie społeczne czy negacja" . Był to efekt zabiegów fantastycznych dziewczyn ze Szczecińskiego Koła Towarzystwa Przyjaciół Dzieci – Asi i Tamary. Jestem przekonana, że to energia promieniujaca z nich sprawiła, że od pierwszej chwili pracowaliśmy w atmosferze trudnej do uzyskania. Było rodzinnie, serdecznie, szczerze, pracowicie i rozrywkowo. I choć sama byłam sceptycznie nastawiona do możliwości uzyskania przez nas zadawalających rezultatów, to muszę przyznać, że przez te kilka spotkań określiliśmy na jakich zmianach nam zależy oraz które z nich są najbardziej pilne i możliwe do wdrożenia w krótkim czasie. Odszukaliśmy ustawy, określające w tej chwili stan rzeczy i napisaliśmy poprawki do nich, by zmiany mogły się dokonać. Tak zupełnie dodatkowo zawiązało się nowe stowarzyszenie, reaktywowały dwa inne, kilka podjęło stałą współpracę. I myślę, że to wszystko było możliwe dzięki magii tych naprawdę wyjątkowych spotkań. Z resztą pięknie pisze o nich jedna z uczestniczek, Dosia. (tekst Dosi możecie czytać tutaj,  o projekcie można poczytać tu).

Drugie spotkanie dotyczyło bardziej prywatnej sfery mojego życia. W Warszawie odbyły się pierwsze warsztaty z cyklu BLOG UpDate pod hasłem "Bloger profesjonalny". (o warsztatach możecie czytać tutaj ) Praktycy i teoretycy dzielili się na nich wiedzą na temat różnych technik udoskonalajacych działanie bloga. Było i o nowinkach technicznych az ortechnologicznych. Słuchaliśmy o odczuwaniu własnych kompetencji i niekompetencji oraz o tym dlaczego lepiej czuć się niekompetentnym. Uczestniczyłam też w warsztatach nakierowanych na poprawę różnych aspektów stylu pisania. Czułam się trochę zgubiona, bo jak okazało się że jest tak, jak myślałam - nie jestem profesjonaljistką. Nie piszę dla klikalnosci, statystyk, odsłon czy sprzedaży bloga jako miejsca tzw. afiliacji. Właściwie to nawet nie rozumiałam połowy fachowego jezyka, którym większość uczestników warsztatów się posługiwała. Za to wiedziałam, że spotkam na konferencji admirowanego przeze mnie od lat Ojca Karmiącego (z nim udało nam się umówić na pierwsze nasze spotkanie w świecie realnym) oraz inne osoby piszące czytane przeze mnie blogi. (blog Ojca znajdziecie tu)
Oczywiście "czynnik ludzki" okazał się największym sukcesem tych warsztatów. Zarówno prelegenci jak i prowadzący część praktyczną okazali się być, poza niekwestionowanym doświadczeniem blogerskim, pisarskim czy dziennikarskim, osobami nietuzinkowymi. Co z ich ogromnej wiedzy wykorzystam w praktyce – czas pokaże. Dużą przyjemnością było dla mnie dyskutowanie z nimi i uczestnikami warsztatów.

Dodatkowa wartością były spotkania po warsztatach. Ojciec Karmiący przedstawił mnie King Kongowi i L-Pokowi, czyli reszcie niezwykłej rodziny, z którą spędziłam cudowne kilka godzin. Potem było jeszcze piękniej, bo dołączyli do nas Dorota z Piotrem., z którymi, po rozstaniu z rodziną King Konga, spędziłam kolejne kilka niezwykłych godzin. (blog Doroty znajdziecie tu) Choć z Dorotą spotkałam się już przelotnie w te wakacje, to nie miałam możliwosci dłużej porozmawiać. I Ojciec i Dorota to dla mnie wzory i jako rodzice i jako osoby piszące. A przy tym wspaniali ludzie, z którymi mam nadzieję spotykać się jeszcze nie raz – zarówno wirtualnie jak i po prostu przy herbacie czy lampce wina.


Czy będę pisać chwytliwe tytuły? Czy w leadzie i śródtytułach zamieszczać będę słowa kluczowe do pozycjonowania? Przeciez nie piszę ani leada ani śródtytułów. Czy uproszczę język do minimum, by czytali mnie tzw prości ludze? Pewnie nie. Za to zawsze bedę pisała o emocjach i pod wpływem emocji. Bo to mi sprawia satysfakcję. Ufff, choć jedno zalecenie profesjonalistów uda się spełnić.