W autystycznym swiecie rodzice
najczęściej spotykają się pod drzwiami gabinetów lekarskich,
terapeutycznych lub w świecie wirtualnym. Od lat na
blogach, forach internetowych, w komentarzach i w prywatnej
korespondencji spotykam rozmaite osoby. Są takie, do których
mi bardzo blisko. I tak się złożyło, że w przeciągu
ostatniego tygodnia wzięłam udział w dwóch spotkaniach
w świecie realnym, które były dla mnie pożywką
intelektualną i źródłem dużej przyjemności obcowania z ludźmi.
Pierwsze było zakończeniem pewnego
etapu prac nad próbą zmiany prawa dotyczącego osób z ADHD.
Od stycznia spotykaliśmy się w Szczecinie z grupą
przedsatwicieli różnych stowarzyszeń pracujących z dziećmi z
całej Polski w projekcie "ADHD – Wyzwanie społeczne czy
negacja" . Był to efekt zabiegów fantastycznych
dziewczyn ze Szczecińskiego Koła Towarzystwa Przyjaciół
Dzieci – Asi i Tamary. Jestem przekonana,
że to energia promieniujaca z nich sprawiła,
że od pierwszej chwili pracowaliśmy w atmosferze
trudnej do uzyskania. Było rodzinnie, serdecznie, szczerze,
pracowicie i rozrywkowo. I choć sama byłam sceptycznie
nastawiona do możliwości uzyskania przez nas
zadawalających rezultatów, to muszę przyznać, że przez
te kilka spotkań określiliśmy na jakich zmianach nam
zależy oraz które z nich są najbardziej pilne i możliwe
do wdrożenia w krótkim czasie. Odszukaliśmy ustawy, określające w tej chwili stan rzeczy i napisaliśmy
poprawki do nich, by zmiany mogły się dokonać. Tak
zupełnie dodatkowo zawiązało się nowe stowarzyszenie,
reaktywowały dwa inne, kilka podjęło stałą współpracę.
I myślę, że to wszystko było możliwe dzięki magii tych naprawdę wyjątkowych spotkań. Z resztą pięknie
pisze o nich jedna z uczestniczek, Dosia. (tekst Dosi możecie
czytać tutaj, o projekcie można poczytać tu).
Drugie spotkanie dotyczyło bardziej
prywatnej sfery mojego życia. W Warszawie odbyły się pierwsze
warsztaty z cyklu BLOG
UpDate pod hasłem "Bloger profesjonalny".
(o warsztatach możecie czytać tutaj )
Praktycy i teoretycy dzielili się na nich wiedzą na temat różnych
technik udoskonalajacych działanie bloga. Było i o nowinkach
technicznych az ortechnologicznych. Słuchaliśmy o odczuwaniu własnych
kompetencji i niekompetencji oraz o tym dlaczego lepiej czuć się
niekompetentnym. Uczestniczyłam też w warsztatach nakierowanych na
poprawę różnych aspektów stylu pisania. Czułam się trochę
zgubiona, bo jak okazało się że jest tak, jak myślałam - nie jestem profesjonaljistką. Nie
piszę dla klikalnosci, statystyk, odsłon czy sprzedaży bloga jako
miejsca tzw. afiliacji. Właściwie to nawet nie rozumiałam połowy
fachowego jezyka, którym większość uczestników warsztatów się
posługiwała. Za to wiedziałam, że spotkam na konferencji
admirowanego przeze mnie od lat Ojca Karmiącego (z nim udało nam
się umówić na pierwsze nasze spotkanie w świecie realnym) oraz inne osoby piszące czytane przeze mnie
blogi. (blog Ojca znajdziecie
tu)
Oczywiście
"czynnik ludzki" okazał się największym sukcesem tych
warsztatów. Zarówno prelegenci jak i prowadzący część
praktyczną okazali się być, poza niekwestionowanym doświadczeniem
blogerskim, pisarskim czy dziennikarskim, osobami nietuzinkowymi. Co
z ich ogromnej wiedzy wykorzystam w praktyce – czas
pokaże. Dużą przyjemnością było dla mnie dyskutowanie
z nimi i uczestnikami warsztatów.
Dodatkowa
wartością były spotkania po warsztatach. Ojciec Karmiący
przedstawił mnie King Kongowi i L-Pokowi, czyli reszcie
niezwykłej rodziny, z którą spędziłam cudowne kilka godzin.
Potem było jeszcze piękniej, bo dołączyli do nas Dorota
z Piotrem., z którymi, po rozstaniu z rodziną King Konga, spędziłam
kolejne kilka niezwykłych godzin. (blog Doroty znajdziecie tu)
Choć z Dorotą spotkałam się już przelotnie
w te wakacje, to nie miałam możliwosci dłużej
porozmawiać. I Ojciec i Dorota to dla mnie wzory
i jako rodzice i jako osoby piszące. A przy tym
wspaniali ludzie, z którymi mam nadzieję spotykać się
jeszcze nie raz – zarówno wirtualnie jak i po prostu
przy herbacie czy lampce wina.
Czy
będę pisać chwytliwe tytuły? Czy w leadzie i śródtytułach
zamieszczać będę słowa kluczowe do pozycjonowania? Przeciez nie
piszę ani leada ani śródtytułów. Czy uproszczę język do
minimum, by czytali mnie tzw prości ludze? Pewnie nie. Za to zawsze
bedę pisała o emocjach i pod wpływem emocji. Bo to mi sprawia
satysfakcję. Ufff, choć jedno zalecenie profesjonalistów uda się
spełnić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz