Przez Internet przetacza się teraz
fala nienawiści i uprzedzenia. Padają ogólnikowe hasła oraz opisy
sytuacji które na pewno wydarzą się, gdy w naszym sąsiedztwie
pojawi się nowe. Ludzie nawołują się do walki o to, by to nowe
nie miało szansy zaistnieć. Rozumiem lęki, które mogą
towarzyszyć zmianom, zwłaszcza takim, po których możemy
spodziewać się, że w jakiś sposób pogorszą naszą sytuację.
Ale czy jesteśmy pewni, że nadejdzie gorsze?
Patrzę na cała tą nagonkę jako
matka dziecka, które jest inne. Pojawienie się Gawła budziło w
przedszkolu i szkole lęk (na całe szczęście mogę o tym napisać
w czasie przeszłym, choć czytając te straszne komentarze boję
się, że znów kiedyś dotknie nas fala bezinteresownej nienawiści).
Tak, samo słowo "autyzm" stygmatyzuje nas dokładnie tak,
jak "uchodźca", "islamista","obcy".
Nieraz doświadczyliśmy jak to jest być tym niechcianym. Były
grupy anonimowych rodziców walczących o naszą nieobecność na
lekcjach z dziećmi, było wyrzucanie z przedszkola, przenoszenie do
innej grupy z tej, w której ponoć komuś zagrażaliśmy, były
uwagi na placach zabaw. Nie zabrakło cierpkich słów, po których
mogłam tylko płakać z bezsilności. A także dużo sloganów i
wyobrażeń jak niebezpiecznym może okazać się kilkuletni
chłopiec. Tak, wiem. Szariat pokazał swoją ciemną twarz.
Pamiętamy 11. września a także wszystkie pokazywane przez media
egzekucje. Słuchamy, jak niektórzy obcy odgrażają się, że
zmienią nasza rzeczywistość. Ale dlaczego takiego samego lęku nie
żywimy do Amerykanów, gdy w USA co chwilę słyszymy o strzelaninie
w kolejnej szkole? Czemu Chińczyków realizujących w koszmarny
sposób kontrolę urodzeń przyjmujemy masowo wraz z ich centrami
handlowymi ? Bo nikt nam jeszcze nie powiedział, że musimy sie ich
bać?
W jednych sytuacjach media nakręcają
nasze lęki i pokazują że my tu i teraz mamy powody do strachu, w
innych otrzymujemy komunikat, że okropieństwa świata są daleko od
nas. Zadałam już publicznie pytanie kto i po co wlał nadzieję w
serca tak licznej grupy emigrantów. Bo to prawda, takiej skali
wędrówki nie było jeszcze i nie sądzę, że taki zryw powstał
samoistnie. Ktoś tych ludzi pchnął do podróży, na końcu której
czekać ma złote runo. Ktoś zarobił na tym koszmarnie duże
pieniądze. Unia Europejska już od jakiegoś czasu mówi, że
zwiększa ochronę granic zewnętrznych, na co też przeznacza
niemałe kwoty. Wszystko to po to, by nie robć nic, gdy wyładowane
do granic możliwości łodzie stają się zbiorowymi trumnami dla
dziesiątek, setek, a czasem tysięcy uciekinierów.
Czy ta sama grupa ludzi steruje
histerycznym strachem przed przyjęciem ludzi, którzy skuszeni
zostali nadzieją lepszego życia? Ten strach niesie ze sobą słowa,
które juz raz doprowadziły do tragedii. Nie przypominają Wam
haseł, które poprzedzały Holokaust? W fali nienawiści
zginęłi wtedy nie tylko Żydzi czy Cyganie. Masowo eksterminowano
tez pensjonariuszy ośrodków i szpitali dla psychicznie chorych.
Tak. Mam powody do lęku. Nie boję się
jednak panicznie grupy uchodźców stojacych u bram Europy. Owszem,
wiem, że przyniosą zmiany, ale poczekam z emocjami do momentu gdy
zmiany zaczną się pojawiać. Za to juz teraz boję się tych
wszystkich ludzi, którzy chcą zamykać emigrantów w obozach
koncentracyjnych, chcą używać gazu albo broni palnej.
Kilka głosów, które prezentują poglądy zbliżone do moich
Uchodźcy tacy jak my
Rozmyślania porządnego katolika
Kwestia uchodźców - między sumieniem i rozsądkiem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz