nieporadnik

nieporadnik

sobota, 6 września 2014

Bylejakość

Bardzo mnie dziś zaskoczyło podejście ludzi do komunikacji pisemnej. Piszemy dużo, choć już nie ręcznie, tylko za pomocą rozmaitych urządzeń. Tłumaczymy się "mam złą klawiaturę", "moje urządzenie nie pozwala mi dobrze pisać". Szczerze powiedziawszy, ja nie rozumiem. Nie rozumiem tekstów mówiących, że nieważna jest forma zapisu, ważna jest treść. Bo jak doszukać się treści, gdy tekst pozbawiony jest polskich znaków, znaków przestankowych, autor nie używa wielkich liter, albo odwrotnie - cały tekst zapisany jest wersalikami? Czytam czasem kilka razy taki post. Myślę sobie - rodzic zrozpaczony, w emocjach pisze, liczy na pomoc. Ale jak pomóc, jak nie rozumiem o co chodzi? Angażuję się, tracę czas, a potem czytam jak pewna niewiasta pisze, że ona ma ważniejsze i przyjemniejsze rzeczy do roboty, niż uważanie na poprawność zapisu. I że miała dobrą polonistkę.

Biedna nauczycielka cieszy się pewnie, że nie została z imienia i nazwiska przywołana, bo pewnie normalnie by się wstydziła za taki efekt swojego nauczycielskiego trudu. (Moja polonistka była dobra. I wstydzilaby się). Na szczęście pozostaje anonimowa. Za to osoby tak bezkrytycznie podchodzące do rozsieawnych przez siebie tekstów anonimowe nie są. Czy nie obawiają sie, że gdy ubiegać się będą o posadę np. sekretarki, to ktoś zechce się przyjrzeć temu, co po sobie w sieci zostawiły? Zdjęcia już decydowały o nieprzyjęciu do pracy lub zwolnieniu z niej. Teksty też mówią o nas dużo.

Szanuję mój język i choć doskonała nie jestem, to staram się jednak unikać błędów, stosować odmianę i znaki przystankowe. Zależy mi na pewnej jednoznaczności tego, co chcę przekazać. Staranność zapisu pozwala mniemać, że ktoś odczyta moje słowa z intencją, z którą je zapisywałam. Ale dlaczego prośba o staranny zapis od razu jest bombardowana jako obrażanie innych i moralizatorstwo?

"Jeździsz jak naprawiasz drogi - byle jak" - skwitował Wójt poczynania pewnego szybkiego Zygzaka. Zygzak zatrzymał się pomyślał i zrozumiał, że to co zostawia za sobą świadczy o nim. Często moim dzieciom, jak próbują mnie przekupić, bym trochę w domowych obowiązkach odpuściła, cytuję Wójta. Bez dyskusji podejmują trud, który porzucić chciały w połowie wykonywanego zadania. Nie chcą być bylejakie. Nie chcą być byle jak traktowane.

Czy to naprawdę takie trudne? Można pisać dwie sekundy dłużej, ale po polsku. Można urzyć narzędzi sprawdzajacych pisownię, jak nie mamy pewności. Można uruchomić inernetowy słownik Czemu zgadzamy się by ktoś z naszych rozmówców odpuszczał sobie formę z niechciejstwa? Jednego z moich absztyfikantów odrzuciłam po liście, który zaczynał się od słów "Kupię sobie motór jak mi mama da". Dalej nie czytałam. Jeśli chodziło o wywołanie wrażenia pamiętanego przez całe życie - udało się. Tyle, że sprawca nie ma o tym żadnej wiedzy.

Niedawno zaczęłam internetową znajomość z pewnym tatą, który najpierw obraził się, jak zwróciłam uwagę na niechlujność jego wypowiedzi. Przemyślał, dał się przeprosić za publiczną uwagę. Ale pisze już poprawnie. Zrozumiał, że to ma znaczenie. Ale czy to ma znaczenie tylko dla mnie?

zdjęcie ze strony odkrywcy.pl

4 komentarze:

  1. Mam podobne przemyślenia, wiesz... ale siedzę cicho, nie zwracam uwagi, chyba nie chcę się kłócić, chyba też uważam, by kogoś nie urazić -- ktoś potrzebuje pomocy, a ja tu o "litrówkach" i bełkocie słownym... I tak nieraz bywam ostra, głupot zdzierżyć często nie mogę. Ale aż chce się czasem napisać coś tak nudnego jak: narzekasz na szkołę dziecka, a czego ciebie szkoła nauczyła jak krótkiego zdania nie umiesz napisać poprawnie, chyba w życiu nie widziałeś książki itp.. Czasem zwyczajnie współczuję tym ludziom w naszym środowisku rodziców dzieci z niepełnosprawnością, z ASD -- jak oni mają pisać te pisma do szkół, urzędów, by walczyć o dobro dzieci, o swoje prawa? A do tego są przecież stale zachęcani. Język jest ważny -- jak piszemy, jak rozmawiamy z ludźmi. No i każdy może się odrobinkę postarać

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie zadziwia, ze są to z reguły ludzie dbający o własny wygląd: makijaż, wyprasowane ubranie, o wysprzątane mieszkanie. Wydaje im się, ze są kulturalni, dobrze wychowani. A szkoda im czasu na pracę nad kulturą języka. I nie jest to często brak umiejętności czy ograniczenia intelektualne, tylko taka totalna ignorancja. Po co mam się starać, jak jest wiele ciekawszych rzeczy do zrobienia? Ja niestety protestuję.
    Nieporadność, czy wpływ emocji widać i wtedy się nie czepiam. A czy kogoś urażę? Jakoś nigdy się tym mocno nie przejmowałam tym"co ludzie gadają". Ale po tym jednym człowieku, któremu zaczęło się chcieć widzę, ze warto swojemu otoczeniu narzucać pewne wymagania. Tak jak wymagamy od innych by nie chodzili nago, by nas nie okradali, możemy wymagać by wyrażali się kulturalnie. A to nie znaczy tylko by nie przeklinać, ale także by szanować język. Nie piszę przecież "ty matole, napisz poprawnie" tylko proszę o szacunek dla mojej niedoskonałości ( naprawdę trudno czyta mi się tekst, który nie liczy się z żadnymi regułami) i dla naszego języka.
    Dobrze wiedzieć, ze nie tylko mnie to razi.

    OdpowiedzUsuń
  3. "przyjżeć" w drugim akapicie. Popraw :). Podpowiadam z sympatii, żeby nie było!

    OdpowiedzUsuń