nieporadnik

nieporadnik

piątek, 10 stycznia 2014

Autobusy i tramwaje

Pierwszej gawełkowej zimy, gdy jeszcze woziłam go na spacery wózkiem, wybierałam drogi mało uczęszczane, umożliwiające kontakt z przyrodą i świeżym powietrzem. Już wtedy dziecię, które bardzo mało spało, wyrażało niezadowolenie, gdy spacerom towarzyszył delikatny szum wiatru w gałęziach albo odgłosy wzywających się ptaków.

Dziecko wyraźnie uspokajało się, gdy koło nas przejeżdżał samochód. A gdy przecinaliśmy trasę tramwaju i akurat przejeżdżał jakiś, Gaweł krzyczał głośno. Myślałam, że przeszkadza mu hałas, ale im był starszy, tym większe ożywienie okazywał na zatłoczonych ulicach, którymi często przejeżdżały tramwaje. Zaczęliśmy wiedzieć, że dziecko uwielbia tramwaje. Zaczęły się zabawy w otwieranie i zamykanie drzwi, wyrzucanie ubrań z szafki, która coraz częściej była kabiną motorniczego. Mamy jeszcze kasetę na której nagrany jest szum silnika, a która to towarzyszyła tym seansom. I wreszcie trzecia gawełkowa Gwiazdka, na którą Tatuś zdobył model tramwaju towarzyszący nam do dziś.


Miliony rysunków autobusów i tramwajów, pojazdy budowane wszelkimi możliwymi metodami - od krzeseł i koca począwszy, na klockach lego skończywszy - tramwaje towarzyszą nam do dziś. Dzisiaj jednak przypomniałam sobie radość, gdy po raz pierwszy w oknie rysowanego tramwaju pojawił się niezdarny, pozbawiony rąk człowieczek. Teraz gawełkowe pojazdy rysowane są ze starannie odtworzonymi detalami, w ujęciu, które portreciści nazywają troi-cadres, ze sprawnie uchwyconą perspektywą. Na pierwszy rzut oka widać, jaki model przedstawiony jest na danym rysunku. Dziecko wie, jakie modele tramwajów jeżdżą w miastach, które odwiedzaliśmy. Gaweł deklaruje, że zostanie motorniczym tramwajowym (nie oponuję, choć mam świadomość, że żaden psycholog nie weźmie odpowiedzialności za adekwatność reakcji Gawła w sytuacjach stresogennych) i projektantem świetnych tramwajowych modeli.

A my mu w tym kibicujemy.


Gaweł i jego ulubiony komputerowy symulator jazdy tramwajem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz