nieporadnik

nieporadnik

niedziela, 12 stycznia 2014

Dziury w jelitach, głowie czy potfelu?

Są teorie, które sprawiają, że nie jestem w stanie zachować spokoju. Ich największa wada polega na tym, że nie mają żadnych naukowych podstaw, a sklejone są z doniesień fabrykowanych przez piramidy finansowe typu Amvay czy Biomed. Niestety ostatnio przewaliła się fala "rewelacji" "naukowych", bo wyraźnie skrzydeł tym, którzy zarabiają na cudzym nieszczęściu dodała nominacja w pewnym medialnym konkursie osoby, która leczy autyzm poprzez leczenie dziurawych jelit. Wczoraj dopadł mnie artykuł medonetu głoszący rewelacje, że w celach naukowych sfabrykowano autystyczne myszy (żonglując ich florą bakteryjną w jelitach), po czym podano im lek poprawiający tę florę i myszy przestały demonstrować zachowania autystyczne (przestały kopać współplemieńców). I że za 2-3 lata dostępna będzie pigułka na autyzm dla ludzi.

Generalnie, gdyby istniał środek, który sprawi, że moje dziecko będzie szczęśliwe, nie miałabym obiekcji przed podaniem go. Ale takiego środka nikt nie wynajdzie, bo te stosowane do tej pory nie są zgodne z prawem i powodują, że człowiek wyniszczając się traci kontakt z rzeczywistością. To znaczy szczęśliwy jest tylko przez chwilę. Nie chcę jednak na siłę zmieniać osobowości moich dzieci, przywracać ich światu, sprawiać, że ich wyobraźnia zostanie ograniczona, a talenty - przycięte na wymiar. Nasza praca polega na tłumaczeniu świata neurotypowych na język czytany przez naszego małego Kosmitę, na niwelowaniu jego problemów z sensoryką (odczuwaniem i przetwarzaniem bodźców), na towarzyszeniu mu w jego zmaganiach, byciu obok gdy tego potrzebuje i puszczaniu go na głęboką wodę, gdy musi uwierzyć w swoje możliwości.

Niestety świat nie ujrzy cudownej pigułki na autyzm, bo przytoczone przez autora artykułu z medonetu badania nie dotyczą autyzmu. Prace trwają nad poznaniem uwarunkowań i procesów związanych z odpowiedzią immunologiczną organizmu na patogeny. Spodziewane wyniki mają wpłynąć na leczenie astmy i zapaleń jelit. Tak się składa, że niektórzy autyści też cierpią na zaburzenia metaboliczne, mają astmę, reumatyzm, niskorosłość... Mogą cierpieć na wszystkie choroby obok autyzmu. Autyzm nie broni przed grypą, ospą, różyczką. Tak samo, jak osoby niesłyszące mogą mieć zapalenie płuc czy reumatoidalne zapalenie stawów. Niestety nawet w środowisku medycznym zdarzają się poglądy, że jak ktoś już ma autyzm, to nie trzeba prowadzić u niego badań w kierunku innych schorzeń.

Zdarzają się osoby z autyzmem, których funkcjonowanie poprawia się po wprowadzeniu diety bezcukrowej, bezmlecznej czy bezglutenowej. Zazwyczaj lekarz przepisuje badania, dzięki którym można sprawdzić czy w przypadku danej osoby istnieją przesłanki do wprowadzenia którejś z tych diet, lub wszystkich naraz. (U nas konkretne badania przepisała nam na wstępie naszej drogi wspaniała Pani Neurolog.) Bo nie zadziałają one na wszystkich. Tak jak krople na katar ulżą temu, który katar ma, tak diety rozwiążą istniejące problemy metaboliczne. Stosowane bez konsultacji medycznych mogą przynieść więcej szkód niż pożytku. Bo znam dziecko, które by funkcjonować musi rano dostać sporą dawkę cukru. Przepisaną przez lekarza. Dodatkowo w przedszkolu czy szkole dziecko na diecie jest wykluczone z pewnych przyjemności, wspólnych działań. Oczywiście, jak w przypadku każdego dziecka, trzeba dbać o zbilansowana dietę, wykluczenie żywności silnie przetworzonej i "wzbogacanej" licznymi chemicznymi substancjami typu barwniki, dodatki smakowe, spulchniacze...

Dieta może dodatkowo stygmatyzować dziecko, które i tak ma trudniej w grupie rówieśniczej. Trzeba zatem rozważyć wszystkie za i przeciw i nie dać się wmanewrować w poczucie winy, że nie robimy dla dziecka wszystkiego, co należy, gdy nie prowadzimy diety, nie wydajemy 11 tys. zł na konsultacje z lekarzem zza oceanu, który wysyła próbki krwi, moczu i kału do Stanów na badania, które mogą być za 1/10 ceny, a w uzasadnionych przypadkach nawet za darmo, wykonane w kraju. Warto zachować zdrowy rozsądek, szukać źródeł rewelacyjnych doniesień i nie robić dziecku niczego, czego nie zrobilibyśmy sobie. Bo chyba sami nie bierzemy leków z opakowań bez etykietki, nie pijemy rozcieńczonego wybielacza i nie wtłaczamy sobie w żyły chemii, która ma oczyścić organizm z metali ciężkich, ale w efekcie niszczy wątrobę. Nawet gdyby miało to zlikwidować wszystkie zmarszczki i sprawić, że znajdziemy pracę swojego życia. Dlaczego więc w stosunku do leczenia dzieci nie zachowujemy resztek rozsądku? Boimy się, że ktoś może nam zarzucić, że robimy za mało? Jesteśmy w stanie poświęcić wszystkie nasze ideały, by dziecku nieba przychylić? Jesteśmy w stanie patrzeć na cierpienie dziecka oddawanego nieuzasadnionym terapiom, by patrząc w lustro wmawiać sobie, że robimy wszystko dla niego?

Cały czas mam wątpliwość, czy w dobie dbania o prawa dziecka, walki o poszanowanie jego godności, nie powinno się szczególnie wnikliwie przyglądać terapiom i procedurom medycznym, którym poddaje się nasze dzieci w imię niesienia im pomocy? W końcu na te działania wydaje się publiczne pieniądze i kwoty, które trafiają na konta fundacji w ramach 1%

6 komentarzy:

  1. Kolejny ciekawy i mądry post :) Bardzo dobrze się czyta :) Wiele zapału do pisania Grażynko i więcej takich dobrych postów :) Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Moje pierwsze pytanie brzmi: Czemu o zbilansowaną dietę należy dbać w przypadku dziecka? W przypadku dorosłego już nie?

    Utrzymanie elementarnej równowagi metabolicznej organizmu (właściwa równowaga elektrolitowa - magnez, wapń, fosfor, potas - we właściwych zakresach), odpowiedniego stężenia glukozy (nie za mało, nie za dużo, bez nagłych szarpnięć prowadzących do huśtawki glukozowo - insulinowej) - to dla każdego, od oseska do stulatka będzie pożyteczne. Czy dla neurotypa czy dla skrajnego kanneryka - tak samo. Podobnie pożyteczne dla każdego będzie niepicie Domestosa czy edety (czyli - środka do dezynfekcji i odkamieniania kibli). A, z tym wersenianem dwusodowym (edetą) to słyszałem już o wersjach z wlewami dożylnymi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze, znaczy nie ostatnie :) Oczywiście o to co jemy musimy dbać wszyscy, tyle, ze o ile dorosły nie pilnując swojej diety robi to na własna szkodę natomiast dziecko nie ma zazwyczaj ani wiedzy ani środków, by dbać o dietę. Za kształt jego diety odpowiada zawsze jakiś dorosły.

      Co do metody chelatowania, odtruwania itp to sugeruję sprawdzić na sobie

      Usuń
    2. Czy ja wyglądam na niedorozwiniętego umysłowo? Rury kanalizacyjne to ja mogę edeta czyścić, własnego organizmu póki co nie zamierzam. Ale serio - zetknąłem się z opisami stosowania wersenianu dozylnie - i tak dobrze że nie Domestosa...

      W ogóle z tymi bzdetami o metabolizmie to jest dokładnie tak jak z rodzeniem się magii. Jeżeli jakieś działanie było skuteczne w jakimś udokumentowanym przypadku (i zupełnie nie rozumiemy mechanizmów to powodujących) - to magią jest oczekiwać że ścisłe (albo i mniej ścisłe) odtworzenie warunków początkowych da ten sam skutek - vide "kult Cargo".

      To że niektórym dzieciom z ciężkimi objawami neurologicznymi pomaga - to nie znaczy że każdemu pomoże. Jak fenyloketonuria mozolnie, dzień po dniu powoduje uszkadzanie CUN to usunięcie czynników szkodliwych proces ten zatrzymuje i daje organizmowi szansę na regenerację. Jak odmienności w budowie mózgu powstały na etapie życia płodowego - to trudno oczekiwać że znikną od diety. Tyle że ludziom przywykłym do myślenia magicznego trudno to wytłumaczyć - i potem tacy poją dziecko bielinką czy inną wodą utlenioną, w efekcie dziecku robaki wychodzące przez skórę maszynka do golenia zeskrobują - nie, to nie moje wymysły, to wyimki z tego czym niektórzy się wręcz chwalą!

      Usuń
    3. Che che che... Chyba jestem tak najeżona na tych od usuwania metali ciężkich, że źle doczytałam. Umknęło mi słówko "nie" w zdaniu "Podobnie pożyteczne dla każdego będzie niepicie Domestosa czy edety (czyli - środka do dezynfekcji i odkamieniania kibli)". A mówiła Mamusia: Czytaj dziecko ze zrozumieniem... Miło podyskutować z inteligentnym człowiekiem :)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń